środa, 10 września 2014

jeden

Niby nie jem jakos duzo, a waga sie zatrzymała, wiem jak to działa, wiem tez ze wszystko zależy (przynajmniej u mnie) od cyklu, ale to frustruje. Waga rano była 61.0 :/ gdyby nie to, że zależy mi na nauce w tym roku to juz dawno byłabym na głodówkach. Ale wiem ze ne dam rady funkcjonować, z drugiej strony wiem tez ze nie jest to dobre. Gdyby ktoś mogl mnie ostrzec 10 lat temu ze zycie jest takie trudne, moze bym sie lepiej przygotowała..

bilans: 
- jajecznica ok. 1,5 jajka 
- w szkole kanapka z ciemnym pieczywem i pastą jajeczną własnej roboty (nie wiem jakie proporcje ale generalnie zmiksowane jajko, z odrobiną cebuli,majonezu, solą i pieprzem)
- 3/4 jabłka 
- kolacja: sałata z indykiem, smarzoną papryką i (chyba) cukinią (zawsze mam problem z nazwą ;) )  sos jogurtowy i zapiekane ciemne pieczywo. 
- ponad 2 litry wody + trochę wody z octem jabłkowym

Wszystko byłoby fajnie gdyby nie kolacja, mogłam juz nic nie jest, w zasadzie nie byłam glodna, ale mama zrobiła kolacje i nas zawołała, wiecie jak czasem trudno jest walczyć.. I to muszę poprawić, muszę to w sobie zmienić, muszę umieć walczyć nie tylko wtedy kiedy nie jem nic, muszę umieć odmówić sobie jakies pojedynczej rzeczy, a w brew pozorom dla mnie to wlasnie jest trudniejsze.

Dzisiaj basen szkolny, jutro też, do tego koło 100 przysiadow. Potrzebuje czegoś na nogi!!!! Najlepiej czegoś od czego odrazu zniknie cały tłuszcz..

Jutro mam pierwsze jazdy i sie stresuje. Trzymajcie kciuki ;) 

n

wtorek, 9 września 2014

again

Wracam. Przynajmniej mam taka nadzieje. Planuje jeść dosyć normalnie. Tzn niezbyt duzo, ale mimo wszystko jeść. Jestem ciagle w szkole ( na szczescie juz ostatnia klasa ;d) co niestety zmusza mnie to jedzenia chleba, chociaż staram sie go jak najbardziej wyeliminować, ale jednak tata bez jedzenia mnie do szkoły nie wypuści.. 
Moze macie pomysły na jakies dosyć zdrowe śniadania do szkoły? Siedzenie w szkole od 8 do 16:15 jest u mnie codziennością i jednak potrzebuje czegoś zeby w miarę dobrze funkcjonować ;)) mam nadzieje ze będziecie mne motywować tak jak wczesniej, a szczególnie do ćwiczeń ; ))) 

Generalnie waga niezbyt sie zmieniła, dzisiaj rano było 60.9. Chociaż było juz o 2 kilogramy wiecej. 

Ostatnio mam cholernie duże problemy ze sobą, ze wszystkim do koła. Zawsze miałam ale teraz juz sobie nie daje rady.. 

Ech, chaotycznosc moich wypowiedzi mnie przeraża. A matura juz w maju, lepiej pojde sie uczyć.


P.S. Pisane z telefonu wiec przepraszam za jakiekolwiek literówki.

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Potrzebuje przerwy. Od wszystkiego. Od życia. Jestem kupą gówna, ktora nie potrafi dążyć do celu, ktora do niczego sie nie nadaje. Nie jestem warta żadnej pieprzonej miłości, nie jestem warta tego zeby ktoś mnie wspierał i pomagał. Nie jestem wstanie sobie poradzić z najprostszymi rzeczami. Nigdy nie będę tym kim chce. Zawsze pozostanę grubą świnią nie warta niczego. Moze pare dni bez ciągłego myślenia o kaloriach i jedzeniu, a w zasadzie nie jedzeniu mi pomoże. Nie wiem, wątpię we wszystko. Poddaje sie, poddaje sie bo jestem słaba. 

Nie chce być tym kim jestem. 

Wrócę tu. Obiecam to sobie.
n

niedziela, 3 sierpnia 2014

siedem

waga: 60.7
wzrost: 166
wiek: 18
cel: 53 kg.
brakuje: 7.7 kg

Waga stoi w miejscu, cóż przynajmniej nie tyje. Ale za tydzien jadę na wakacje i będę wyglądać jak gruba świnia... Nienawidzę siebie i swojego wyglądu, tego ze moje nogi wyglądają jak parowki, że nam rozstępy, celulit, pełno tłuszczu.. 
Niedziela, najgorszy dzien, ale jak narazie udaje sie przeżyć. Co prawda rodzinne śniadanie, i kazali mi zjeść 3 kanapki, ale na szczęście z ciemnym zdrowym pieczywem. Obiadu udało mi sie unikać mówiąc ze zjadłam cos u przyjaciółki bo byłam u niej na chwilke, więc mam nadzieje ze tak będzie do końca dnia. 
Walczę ze sobą, cwiczylam rano, co prawda krótko ale to zawsze cos dla moich nóg. Zmykam popływac w basenie bo roztapiam sie na tym słońcu. 

Kocham was słoneczka :* 

n

sześć


Post znowu spóźniony, przepraszam. Ale nie byłam w domu, tylko u cioci. Wagi nie znam bo nie chciałam sie ważyć nie na swojej wadze, bałam sie ze pokaże inaczej i sie załamie. Dzien generalnie w miarę udany. Zjadłam śniadanie, co planuje robić codzienne. Pózniej było moje ukochane sushi na obiad, po czym jak po czym ale po sushi wyrzutów sumienia miec nie mogłam za bardzo je kocham. Mimo wszystko nie zjadłam duzo. Pózniej do wieczora juz nic, niezbyt duzo wody, muszę znowu zacząć pić. Kupiłam pięknego misia dla mojej chrzesnicy, będzie ze 3 razy większy od niej ; )) 




piątek, 1 sierpnia 2014

pięć

Dzisiejszy post jest bez posta. Miałam pisać, ale myśle, że nie chce liczyć kalorii. Moze nie było jakos mega dużo, i na zdrowo (sałatka itp.) ale zdecydowanie zbyt późno. Nie byłam glodna, po prostu w gościach i nie umialam powiedzieć, że nie szczególnie ze pomagalam robić. Myśle, ze ogole wyjdzie koło 300 kcal. Zjadłam śniadanie i postanowiłam, że to będzie teraz mój codzienny obowiązek. Mimo, że nie chce tego robić myśle, że mimo wszystko mi to pomoże. Niskokaloryczne, ale zawsze cos. Cwiczylam rano nogi. Myśle, że będę miała zakwasy, ale to dobrze.

Byłam na zakupach, te lustra w przymierzalni... Zabijają mnie, czułam sie jakbym pękała kawałek po kawałku. Widząc mój celulit, rozstepy, grube nogi, wystający brzuch. Nie mogłam, wychodziłam z zamkniętymi oczami, dawno nie czułam sie tak źle pod tym względem. Za każdym razem jak juz myśle ze nie jest źle patrzę sie w lustro i widzę co innego. I zastanawiam sie czy ta walka ma jakikolwiek sens. Przeciez wiem ze ile bym nie schudla i czego bym nie zrobiła zawsze będę zbyt gruba. Nie wiem jak moze mi sie udać. Pękałam dzisiaj. Moje ciało jest moim najgorszym wrogiem.
Moje nogi, są wszystkim czego nienawidzę.

Zakupy sa straszne, ale mimo to kocham miec nowe rzeczy ;) gorsze jest to, że góre mam S ewentualnie M, a dół L albo XL.....

Przepraszam za całą wypowiedz, nawet nie chce do niej wracać, jest tam wszystko i nic, jest po prostu chaotyczna. Chyba trochę jak ja dzisij.

Kocham was :*

n


btw. Warszawa 1 sierpnia jest niesamowita

czwartek, 31 lipca 2014

cztery

waga: 60.8
wzrost: 166
wiek: 18
cel: 53 kg.
brakuje: 7.8 kg


Cóż.. nie jestem jakaś załamana waga, mimo ze lekko podskoczyła. Wczoraj impreza, trochę piwa, wina, wódki, a jak wiadomo takie rzeczy kalorie mają. 
Dzisij jak na razie jestem w miarę zadowolona,  niedawno zjadłam, ale na szczęście staram sie wybierać rzeczy jak najmniej kaloryczne. Zaraz jadę na rower z moim chłopakom i nasza koleżanką, więc mam nadzieje ze oni jak to oni w miarę szybko bedą jechać ;) wtedy uda sie spalić trochę kalorii a w szczególności popracuje nad moimi znienawidzonymi udami. Mam nadzieje ze dzisiaj juz nic wiecej nie zjem.

Bilans: 
Trochę kalafiora ok. 25 kalorii 
pare małych ogródków kiszonych ok. 15 kalorii 
Woda z cytryną + zwykła woda koło 2 litrów. 

Notatke pisze z telefonu na szybko więc przepraszam za wszystkie ewentualne błędy albo przeoczenia ; ) 

Dziękuje za wszystkie słowa wsparcia, uwielbiam was ; *

n